poniedziałek, 9 maja 2011

Rozdział szósty.

Karawan zabrał ją dopiero rano. Całą noc przeleżała zimna  w domu.Nikt się nie bał, bo każdy ją kochał . 25 listopada zabrali ją do kostnicy. Kiedy panowie z karawanu zabierali ją w trumnie wszyscy płakali, krzyczeli, ze mają ją zostawić, bo przecież ona wróci. Nikt jeszcze nie dopuszczał do siebie myśli, że ona już nie wróci. Mała Majka patrzyła przez okno kiedy, ją wynosili. W jednej chwili jej świat runął. Jej najukochańsza mamusia nie żyje. Widziała tylko kawałek prześcieradła wystającego z trumny. Karawan odjechał a w ich domu zapanowała grobowa cisza. Co się teraz stanie? Co z nami będzie? Czy będziemy żyli normalnie ? Ciągłe pytania nęciły Maję. Ona nie potrzebowała rozczulania się tylko przytulenia i słów: Nie jesteście sami. Wydawałoby się, ze najgorsze za nimi, ale jeszcze przecież dzień pogrzebu ....

2 komentarze: